W powszechnej świadomości turystyka zwykle kojarzy się ze słońcem, piaskiem i morzem, co z angielskiego określamy jako 3xS (sun, sand, sea). Są to niewątpliwie wyznaczniki masowej turystyki wypoczynkowej. Czy jednak można z wakacyjnych wojaży czerpać coś więcej? Na szczęście tak, coraz większym zainteresowaniem cieszy się bowiem podejście zwane 3xE, czyli: rozrywka, ekscytacja, edukacja (entertainment, excitement, education). Popularny staje się też ruch SLOW, co w turystyce oznacza powolne celebrowanie piękna otoczenia i ducha zwiedzanego miejsca, zamiast zaliczania kolejnych atrakcji w rekordowym tempie. Jednak jedną z najważniejszych we współczesnej turystyce jest koncepcja turystyki zrównoważonej. Ma ona bezpośredni związek z ideą rozwoju zrównoważonego (z ang. sustainable development), który łączy w sobie cele ekonomiczne, społeczne oraz ekologiczne i jest ukierunkowany na jakość życia. Według Światowej Organizacji Turystyki przy ONZ turystyka zrównoważona to „turystyka, która w pełni uwzględnia jej obecne i przyszłe skutki gospodarcze, społeczne i środowiskowe, odpowiadając na potrzeby odwiedzających, biznesu, środowiska przyrodniczego i społeczności przyjmujących”. 

 

 

 

Trudne życie „lokalsa”

 

Mieszkaniec miejsca będącego znaną atrakcją turystyczną może mieć bardzo ambiwalentne odczucia na ten temat. Z jednej strony turyści to miejsca pracy i źródło dochodów, lokalny rozwój, otwarcie na świat. Z drugiej zaś, turyści to hałas, zamieszanie, korki, przeciążona infrastruktura, a nawet większa przestępczość. Zgodnie z zasadami turystyki zrównoważonej, biznes turystyczny powinien polepszać jakość życia lokalnych społeczności w zakresie struktur społecznych oraz dostępności zasobów i infrastruktury, przy jednoczesnym unikaniu jakichkolwiek form społecznej degradacji i eksploatacji. Mieszkańcy destynacji turystycznych nie chcą być traktowani jak przysłowiowe „małpki w zoo”, nie życzą sobie naruszania granic swojej prywatności, czy po prostu ich prawa do świętego spokoju. Można z ich strony usłyszeć różne skargi.... A to turyści parkują samochody, gdzie popadnie i nie można przejechać wąską drogą albo samemu zaparkować przed własnym domem. Zostawiają sterty śmieci i pustych butelek po zakrapianych imprezach lub – co gorsza – odnoszą się do „lokalsów” z pogardą... Poza tym, im więcej turystów i Airbnb, tym wyższe ceny nieruchomości i mniej przestrzeni dla miejscowych. Swego czasu w Barcelonie zmęczeni i zirytowani mieszkańcy protestowali z transparentami „Tourist go home!” oraz hasłami typu „To nie turystyka, to inwazja”.

 

 

Ptaszki, motylki, słonie i tygrysy

 

Jeszcze bardziej obciążona turystyką bywa przyroda. Często odwiedzamy piękne miejsca ze względu na ich walory przyrodnicze. Może to być naturalny krajobraz, jakiego często oczekujemy w górach czy na pojezierzach. Dla turystyki przyrodniczej ważna jest bioróżnorodność, czyli bogactwo form życia, na przykład różnych gatunków roślin i zwierząt. Dobrym przykładem może tu być safari lub obserwowanie ptaków (tak zwane ptasiarstwo, z ang. birdwatching). Niestety, za atrakcje turystyczne służą też często zwierzęta tresowane w sposób okrutny i trzymane w fatalnych warunkach, jak w przypadku popularnych przejażdżek na słoniach czy słynnej Świątyni Tygrysów w Tajlandii. Gatunki chronione cierpią również wtedy, gdy przywozimy zrobione z nich pamiątki, co jest zresztą łamaniem prawa – międzynarodowej konwencji CITES. Dla dzikich zwierząt szkodliwe jest dokarmianie ich przez turystów, dlatego w parkach narodowych często widzimy tabliczki z prośbami, aby tego nie robić. W oczywisty sposób nadmiar turystów może też niszczyć przyrodę poprzez śmiecenie, deptanie i zrywanie roślin, płoszenie zwierząt, czy palenie ognisk zbyt blisko lasu. Dlatego właśnie wiele zasad turystyki zrównoważonej odnosi się do ochrony środowiska przyrodniczego. Przede wszystkim należy wspierać ochronę obszarów cennych przyrodniczo, cennych siedlisk i gatunków oraz zapobiegać negatywnym oddziaływaniom presji turystycznej na przyrodę. Ponadto trzeba minimalizować zanieczyszczenie powietrza, wód i gleb oraz produkcję odpadów przez przedsiębiorstwa turystyczne oraz odwiedzających.

 

 

Co możesz zrobić?

 

Jak widać turystyka może mieć bardzo niszczący wpływ na świat, który przecież chcemy zwiedzać, widzieć pięknym oraz różnorodnym. Dlatego odpowiedzialny turysta, a przecież z pewnością takim jesteś, pamięta o kilku podstawowych zasadach. Co robię jako odpowiedzialny turysta?

 

  1. Szanuję mieszkańców miejsc, które odwiedzam oraz ich styl życia. W związku z tym przed wyjazdem staram się dowiedzieć jak najwięcej na temat lokalnych obyczajów i zasad kulturalnego zachowania. Mogą one przecież być odmienne od tych, które obowiązują w moim kraju. I bardzo ważne – nie robię zdjęć osobom, które sobie tego nie życzą!
  2. Cenię przyrodę zwiedzanych obszarów. Nie śmiecę, nie niszczę roślinności, nie zanieczyszczam środowiska, nie hałasuję w sanktuariach natury. Nie dokarmiam dzikich zwierząt i nie przeszkadzam im, lecz w sposób odpowiedzialny obserwuję z daleka. Nie korzystam z atrakcji, które wiążą się z cierpieniem zwierząt. Nie kupuję pamiątek z gatunków chronionych. 
  3. Wspieram lokalną gospodarkę, zatem staram się, aby moje pieniądze wspomagały dobrobyt społeczności lokalnych. W związku z tym korzystam z usług miejscowych kwaterodawców i obiektów gastronomicznych, a nie korporacyjnych sieciówek. Kupuję produkty lokalne u miejscowych wytwórców, a nie pseudoautentyczne pamiątki „made in China” (no chyba, że jestem w Chinach). 
  4. Doceniam rodzimą kulturę miejsc, po których podróżuję. Staram się ją poznać i zrozumieć, więc szukam do tego okazji. Nie zamykam się w turystycznej bańce odizolowanych od otoczenia hoteli all inclusive i luksusowych statków wycieczkowych ze spreparowanymi na potrzeby gości atrakcjami, które nie mają w sobie nic autentycznego. Próbuję lokalnego jedzenia i napojów, zamiast szukać najbliższego McDonalda.


Przeczytaj również: 8 pytań, na które musisz odpowiedzieć, zanim wybierzesz hotel na wakacje.

Zobacz także