Beata Pacut to 25-letnia judoczka i studentka WSB w Chorzowie, która ma na koncie wiele osiągnięć, m.in. złoty medal mistrzostw Europy w judo w wadze do 78 kg. Jak udało jej się łączyć trenowanie i studiowanie zarządzania? Co pomaga jej przed walką? Jak radzi sobie z porażkami? Przeczytaj nasz wywiad.

 

Czy pamiętasz swój pierwszy trening judo? Pytam, bo znalazłam w internecie wypowiedź Twojego trenera, Roberta Krawczyka (legendy polskiego judo, wielokrotnego reprezentanta kraju, olimpijczyka, medalisty Mistrzostw Świata i Europy), który w jednym z wywiadów powiedział o Tobie: „Pamiętam szkraba, jak się bił”.

 

Pamiętam, że stresowałam się, gdy szłam na pierwszy trening, bo judo kojarzyło mi się ze sportem tylko dla chłopaków. Okazało się natomiast, że było tam bardzo dużo dziewczynek, koleżanek ze szkoły. Wszystko fajnie się zaczęło i postanowiłam dalej uprawiać ten sport. Miałam wtedy 9 lat, czyli można powiedzieć, że trenuję już 16 lat.

 

Dlaczego fascynuje Cię akurat judo?


Judo trenował mój starszy brat, a ja podglądałam go, jak ćwiczy. Uczył mnie w domu tego, jak robić brzuszki, pompki itd. Potem poprosiłam rodziców, żeby zapisali mnie na judo – klub sportowy znajdował się akurat bardzo blisko naszego domu. Kiedy byłam w szkole podstawowej, gimnazjum i liceum, jeździłam też na zawody z innych dyscyplin – piłki ręcznej, nożnej, koszykówki czy siatkówki. Dlaczego wygrało judo? Może dlatego, że od razu zaczęłam chodzić do klubu i powstała tam pewna społeczność. Czasem nawet nazywamy ją rodziną, bo to taka grupa znajomych, z którą widzę się dwa razy dziennie, więc ten kontakt jest bardzo bliski. Myślę, że przede wszystkim to zadecydowało o tym, że odnalazłam się w tym sporcie.

 

 

 

Co daje Ci trenowanie judo? Nie mówię tutaj o zdobywaniu tytułów, bo o tym porozmawiamy za chwilę.


Na pewno nauczyłam się samodyscypliny. Judo wywodzi się z Japonii, a tam obecny jest szacunek dla trenera, przeciwnika, osób starszych. Na pewno nauczyło mnie też zorganizowania, bo treningi trzeba było pogodzić z nauką, a teraz ze studiami. Kiedy byłam młodsza i jeździłam na pierwsze obozy, wiązało się to też z samodzielnością – spakowaniem się, zrobieniem prania itp. Poza tym zyskałam bardzo wielu przyjaciół i znajomych, większość z nich też jest związana z tym sportem.

 

Jak często trenujesz?


Po igrzyskach olimpijskich w Tokio mam więcej luzu i trenuję raz dziennie, natomiast przez cały rok jest to dwa razy dziennie sześć dni w tygodniu po 1,5 godziny. Są to treningi ogólnorozwojowe i specjalistyczne. Rano biegam, pływam i chodzę na siłownię, a potem idę na trening judo. W przypadku tego sportu nie ma niestety sezonów, nie ma okresu, w którym mogę sobie totalnie odpocząć i przestać trenować. Mam krótkie wakacje, np. po Mistrzostwach Europy miałam tydzień wolnego.

 

 

 

Jesteś mistrzynią Europy seniorów 2021, wicemistrzynią Europy 2017 w drużynie seniorek, srebrną medalistką zawodów Grand Prix 2017 w Taszkencie i Grand Slam 2021, złotą medalistką zawodów Pucharu Świata 2016 w Warszawie , dwukrotną srebrną (Praga 2017, Mińsk 2017) oraz brązową (Tallin 2016), brązową medalistką młodzieżowych mistrzostw Europy 2015, brązową medalistką mistrzostw świata juniorów 2014 oraz wicemistrzynią Europy juniorów 2014. Masz 25 lat i lada moment obronisz pracę magisterską w WSB. Jak godzisz to wszystko? Jesteś też mistrzynią zarządzania sobą w czasie?


Nie jest to łatwe. Już w liceum zaczynałam trenować więcej, niż się uczyć. Miałam indywidualny tok nauczania. Jeżeli chodzi o studia, mam pomoc ze strony uczelni; szczególnie podczas studiów licencjackich zdarzało mi się przedłużać sesję. Zarządzanie na studiach magisterskich studiowałam online, więc za każdym razem udało mi się podejść do egzaminów w terminie. W wolnym czasie starałam się nadrabiać zaległości. Moje studia trochę się przedłużyły, bo wzięłam urlop dziekański na igrzyska w 2020 r., które się nie odbyły. Teraz skończyłam pisać pracę i mam wyznaczony termin obrony. Cieszę się, że zostały mi już tylko formalności do załatwienia.

 

Rozmawiałyśmy o treningach i przygotowaniu fizycznych, ale co z mentalnym? Jak przygotowujesz się psychicznie przed walką?


Kilka razy nawiązałam współpracę z psychologiem. Aktualnie nie pracuję z takim specjalistą, sama bardzo dużo czytam na takie tematy. Staram się działać na własną rękę, wykonywać polecane ćwiczenia. Zawody oczywiście wiążą się ze stresem, który może być pozytywnym bodźcem, ale trzeba go umieć przekształcić właśnie w taki sposób. Kiedy byłam młodsza, zdarzały mi się starty w zawodach, podczas których organizm nie radził sobie ze stresem, pojawiały się łzy. Wtedy sięgałam po pomoc psychologa lub po specjalistyczne książki z zakresu psychologii sportowej. Przed walką pomaga mi przede wszystkim muzyka i rozmowa. Wiadomo, że przed samym startem jest to raczej skupienie i wyciszenie, natomiast wcześniej jest to luźna rozmowa i rozładowanie stresu w żartobliwy sposób. Jeżeli chodzi o muzykę, jest raczej energetyczna – hip-hop, rap, ale też wpadający w ucho pop.

 

 

 

Co czujesz po wygranej walce?


Daję upust swoim emocjom, bo dzień, w którym zaczynają się zawody, jest męczący. Zaczynamy około 7.00,  a zawody kończą się o 20.00, nieraz o 21.00, gdy trafi się kontrola antydopingowa. Czuję radość, gdy zdobywam medal, doceniam to, że udało mi się osiągnąć to, co zaplanowałam. Medal czy puchar oddaję rodzicom, natomiast bardzo ważne jest dla mnie poczucie tego, co wywalczyłam. Emocje, radość, gdy stoję na podium, słuchając hymnu narodowego – to jest coś pięknego. Mam poczucie, że ten cały wysiłek, ciężkie poranki, gdy trudno było mi wstać, były po coś. 

 

Jedną z trudniejszych rzeczy była dla Ciebie przegrana na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Jak radzisz sobie z porażkami? Jak to przepracowujesz?


Staram się to analizować na chłodno. Wiadomo, że towarzyszą temu emocje, smutki i płacze, ale zdaję sobie sprawę z tego, że to tylko przystanek na mojej drodze, nie kończę jeszcze kariery. Mam nadzieję, że zakwalifikuję się na igrzyska w Paryżu i tam zdobędę medal. Na pewno do tego dążę i to mój główny cel. Porażki są ciężkie, ale niestety wliczone w karierę sportową. Każda porażka czegoś uczy i staram się nie załamywać. Wyciągam wnioski z tego, co zrobiłam źle, aby nie powtarzać błędów.

 


Jesteś absolwentką zarządzania. Co chciałabyś robić zawodowo, gdy w przyszłości zakończysz karierę?


Mój narzeczony ma własną firmę i zajmuje się prowadzaniem zajęć judo w przedszkolach i szkołach.  Pomagam mu w tym marketingowo oraz w sprawach organizacyjnych. Teraz jestem też żołnierzem, ponieważ Ministerstwo Obrony Narodowej stworzyło kontrakt sportowy i reprezentuję wojsko na zawodach sportowych, np. w październiku będę na Wojskowych Mistrzostwach Świata. Mam otwartych kilka furtek. Jeszcze nie wiem, w jakim kierunku pójdę, zarządzanie, marketing, czy wspomogę sport w wojsku czy zostanę trenerką. Wszystko jeszcze przede mną.

 

Rozmawiała Daria Olech
 

Zobacz także